Tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć miło spokojnie. Podawać przykłady dla nie kumatych( typu restauracja,krawiec itp) Ja miałam dwa duże markety obok siebie i nie było dnia żeby nie przychodzili po przybranie nasilało się to szczególnie w czerwcu na zakończenie roku szkolnego

do doniczkowych proponowałam osłonke + kukardka i ok 15-20zł wpadało ew jakieś piki. Jak chcieli fizeline to pokazywałam malutki kawałek i cena 4zł i mówiłam że potrzeba takich dwóch conajmniej + rafia.
Więc wybierali doniczkę albo wcale.Cięte twardo nie + wytłumaczenie.
Jak powiecie nie bo nie. to faktycznie pomyślą ale jędza. Niektórzy ludzie zapominają ruszyć głową wchodząc do sklepu i takie wytłumaczenie dużo działa. Wiele miałam sytuacji że ludzie myśleli że będę wręcz szczęśliwa przybierając im - bo dają mi zarobić a ja na to a co z towarem który mam? po co mi? przecież na łące ich nie zrywam?! po co kwiaciarnia, a nie punkt przybierania?
Ludzie raczej nie mieli mi tego za złe sporo osób poprostu myślało że to normalna usługa.
Nie mniej jednak bardzo się cieszę że od niedawna mam daleko do wszelkich marketów i ludzie normalni ?? dziwne
